Światowy Dzień Ubogich, który obchodzimy każdego roku z inicjatywy papieża Franciszka, jest wyjątkową okazją, by na nowo uświadomić sobie chrześcijańskie wezwanie do miłości czynnej względem bliźniego. To nie tylko dzień refleksji, ale przede wszystkim zachęta do konkretnego działania – do zauważenia tych, którzy na co dzień pozostają na marginesie społeczeństwa, często niewidoczni, zmagający się z samotnością, biedą czy chorobą. Właśnie wśród nich, jak przypomina Ewangelia, obecny jest sam Chrystus. Jedną z najpiękniejszych postaci przypominających nam o tym powołaniu jest św. Brat Albert Chmielowski – artysta, patriota, a przede wszystkim człowiek o wielkim sercu. Po latach poszukiwań sensu życia zrozumiał, że jego drogą jest całkowite oddanie się najuboższym. Porzucił karierę malarza i zamieszkał razem z bezdomnymi, by dzielić z nimi codzienność. Jego słynne słowa: „Trzeba być dobrym jak chleb” pozostają do dziś jedną z najlepszych definicji chrześcijańskiego życia. Chleb nie pyta, komu służy – jest dostępny dla każdego, potrzebny każdemu. Tak samo i my jesteśmy wezwani, by być dla innych – zwłaszcza dla tych najbardziej kruchych i zapomnianych. Współczesne ubóstwo ma różne oblicza. Spotykamy ludzi zmagających się z brakiem pracy, chorobą, uzależnieniem, ale także tych, którzy doświadczają duchowej pustki czy braku relacji. Światowy Dzień Ubogich zachęca nas, abyśmy nie przechodzili obojętnie obok dramatów, które dzieją się tuż obok. Pomoc nie musi być wielka – wystarczy życzliwe słowo, zainteresowanie, drobny gest wsparcia. Czasem równie ważne jak jedzenie czy ciepła kurtka jest poczucie, że ktoś naprawdę widzi i słucha. Niech przykład Brata Alberta inspiruje nas do odważniejszej miłości względem bliźnich. Do otwarcia oczu, serca i rąk na tych, którzy najbardziej potrzebują naszej obecności. Starajmy się budować nasze życie parafialne tak, aby nikt nie pozostawał sam ze swoimi problemami i cierpieniem, ale czuł się zrozumiany i kochany. /M.S./
Aktualności
Odzyskanie przez Polskę Niepodległości, to jedno z tych wydarzeń, które nosimy głęboko w sercu, nie tylko jako fakt historyczny, ale jako świadectwo siły ducha naszego narodu. 11 listopada przypomina nam, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Jest darem, za który płacili nasi przodkowie, ale też zadaniem, które spoczywa na naszych barkach dzisiaj. Po 123 latach niewoli, rozdarć i prób wymazania polskości z mapy Europy, nasz naród nie zapomniał kim jest. Przechowywał wiarę, tradycję, język, rodzinne tradycje i modlitwę. To właśnie wiara była źródłem siły w czasach trudnych: wiara w Boga, ale też wiara w to, że dobro i sprawiedliwość mają ostatnie słowo. Kościół, dom rodzinny, pamięć i solidarność były przestrzenią, w której Polska trwała, nawet gdy nie mogła istnieć jako państwo. Dzisiaj żyjemy w wolności. Możemy modlić się, mówić po polsku, uczyć się o naszej historii i budować wspólnotę narodową. Ale wolność nie jest tylko brakiem zewnętrznego zniewolenia. To także odpowiedzialność za siebie, za drugiego człowieka, za wspólne dobro. Wolność bez miłości staje się egoizmem, a miłość bez wolności zamienia się w przymus. Prawdziwa wolność rodzi się z serca, które kocha i służy. W tym ważnym dniu dziękujmy Bogu za wolną Ojczyznę. Módlmy się za tych, którzy oddali za nią życie, ale także za nas samych, abyśmy potrafili mądrze i odpowiedzialnie korzystać z daru Niepodległości. Niech nasze rodziny będą miejscem pokoju, nasza wspólnota parafialna przestrzenią braterstwa, a nasza codzienność świadectwem dobra. Niech Bóg prowadzi naszą Ojczyznę drogą miłości, pokoju i prawdy, a Maryja, Królowa Polski, otacza nas swoją opieką i wyprasza dla nas mądrość w budowaniu przyszłości. /M.S./
Dzień Zaduszny, przypadający 2 listopada, to czas szczególnej modlitwy Kościoła za wszystkich wiernych zmarłych. Zaledwie dzień po Uroczystości Wszystkich Świętych, w której dziękujemy za tych, którzy już cieszą się oglądaniem Boga twarzą w twarz, wspominamy tych, którzy jeszcze oczekują na pełnię zbawienia. Słowa „Requiescat in pace” – „Niech odpoczywa w pokoju” – wyrażają naszą nadzieję, że dusze zmarłych znajdą w Bogu wieczny pokój i światło. Idea modlitwy za zmarłych sięga początków chrześcijaństwa. Już w II wieku wierni podczas Eucharystii wspominali imiona tych, którzy odeszli, prosząc Boga o miłosierdzie dla nich. Przekonanie, że modlitwa żyjących może pomóc zmarłym, wynika z wiary w Obcowanie Świętych – wspólnotę, która łączy Kościół pielgrzymujący na ziemi z tymi, którzy oczekują oczyszczenia, i z tymi, którzy już dostąpili chwały nieba. Z tej duchowej więzi zrodził się zwyczaj ofiarowania Mszy Świętych za zmarłych, a w szczególny sposób – tzw. Msze gregoriańskie, czyli trzydzieści Mszy odprawianych przez trzydzieści kolejnych dni w intencji jednej zmarłej osoby. Zwyczaj ten wiąże się z tradycją sięgającą VI wieku i imieniem papieża Grzegorza Wielkiego, który – jak głosi przekaz – polecił odprawić trzydzieści Mszy za zmarłego mnicha. Po ich zakończeniu dusza zmarłego miała ukazać się we śnie, oznajmiając, że została uwolniona z czyśćca. Od tamtej pory praktyka ta stała się znakiem głębokiej wiary w skuteczność modlitwy Kościoła.
Listopadowa Uroczystość Wszystkich Świętych to dzień, w którym w sposób szczególny, wierni na całym świecie kierują swoje spojrzenie ku tym, którzy osiągnęli pełnię jedności z Bogiem. To nie tylko wspomnienie świętych znanych z imienia, zapisanych w kalendarzu liturgicznym, ale również niezliczonych rzesz ludzi, którzy w codzienności, cicho i pokornie, żyli Ewangelią. W centrum tej uroczystości umiejscowiona jest tajemnica Obcowania Świętych – communio sanctorum – duchowej więzi, która łączy wszystkich wierzących: tych, którzy są w niebie, tych, którzy przebywają w czyśćcu, i tych, którzy pielgrzymują jeszcze po ziemi. W każdą niedzielę, gdy podczas Mszy Świętej wyznajemy w Credo wiarę „w świętych obcowanie”, przypominamy sobie, że nie jesteśmy sami w naszej drodze wiary. Wypowiadając te słowa, potwierdzamy, że Kościół to rzeczywistość większa niż to, co widzialne – wspólnota obejmująca żyjących i zmarłych, ziemię i niebo, przeszłość i przyszłość. Obcowanie Świętych nie jest więc abstrakcyjną ideą, lecz rzeczywistością duchową, która wyraża się w modlitwie wstawienniczej, w pamięci o zmarłych, w dziękczynieniu za tych, którzy nas poprzedzili w drodze do wieczności. To dzięki tej tajemniczej łączności Kościół może mówić o nieustannym dialogu pomiędzy ziemią a niebem. Wierni, modląc się za zmarłych, pomagają im w drodze ku zbawieniu, a święci wstawiają się za żyjącymi, wspierając ich w codziennych zmaganiach.
W niedzielę, 19 października, Kościół powszechny przeżywał wielką radość – papież Leon XIV dokonał kanonizacji siedmiu kandydatów na ołtarze, w tym błogosławionego Bartola Longo, znanego jako Apostoł Różańca. To wydarzenie ma szczególne znaczenie dla naszej wspólnoty, w których żywy jest kult Matki Bożej i modlitwy różańcowej, bo życie nowego świętego jest świadectwem niezwykłej mocy tej modlitwy. Bartolo Longo był włoskim prawnikiem, który w młodości oddalił się od Kościoła. Popadł w praktyki satanistyczne i okultystyczne, które całkowicie odsunęły go od Boga. Po głębokim nawróceniu całkowicie poświęcił się Maryi i szerzeniu modlitwy różańcowej. Wstąpił do świeckiego zakonu dominikańskiego, przyjął imię „Brat Różaniec” i uczynił Różaniec centrum swojego życia duchowego i apostolskiego. Z jego inicjatywy w Pompejach powstało wspaniałe sanktuarium Matki Bożej Różańcowej, które do dziś jest miejscem modlitwy i nawrócenia tysięcy pielgrzymów z całego świata. Bartolo Longo był przekonany, że przez Różaniec można nie tylko wyprosić łaski, ale także przemienić całe życie i odnowić świat. Jego dzieła charytatywne – szkoły, sierocińce, domy pomocy – wyrastały z tej samej wiary, że modlitwa prowadzi do czynnej miłości bliźniego. Mówił: „Kto szerzy Różaniec, jest błogosławiony, bo sieje w duszach ziarno pokoju”. Dla naszej parafii, w której Różaniec zajmuje tak ważne miejsce, kanonizacja Bartola Longo to szczególne wezwanie do wdzięczności i odnowienia gorliwości w modlitwie. Niech jego przykład przypomina nam, że nawet z największego zagubienia Bóg może wyprowadzić świętość, jeśli człowiek zaufa Maryi i podejmie drogę pokuty i nawrócenia. Niech nowy święty, Apostoł Różańca, oręduje za nami i pomaga, by nasza parafia zawsze była domem modlitwy, pokoju i miłości do Matki Bożej. /M.S./
Więcej artykułów…
Strona 1 z 68